-Meggy Harruno. Urodzona 4 marca 1997 roku w Londynie. 170 wzrostu niebieskie oczy i nosi okulary. Chodzisz do drugiej klasy liceum z uwagi na twoje wysokie osiągnięcia. Masz pięcioletnią siostrę Neli. Mieszkasz u Samanty i Jerrego Malk. Twoi rodzice Angela i Jackob zginęli dwa lata temu w wypadku samochodowym. Prawda? - spytał chłopak po odczytaniu tekstu z żółtej koperty. Niepewnie przytaknęłam głową, jednocześnie myśląc o tym skąd on to wszytko wie.
- Po co tu jestem? - spytałam cicho bojąc się o reakcję bruneta. W odpowiedzi usłyszałam tylko gardłowy śmiech całego towarzystwa zgromadzonego w tym pomieszczeniu. Staliśmy w gabinecie urządzonym w nowoczesnym stylu mieszającego się z drewnianym wykonaniem. Po mojej prawej stronie stał blondyn, którego zadaniem było powstrzymanie mnie od ucieczki, znów kolejny z nich pilnował drzwi.
- Gdzie jestem? - spytałam po raz kolejny nie otrzymując odpowiedzi na poprzednie pytanie. Cwany uśmiech rozprzestrzenił się na twarzy tego całego szefa.
- Podejdź do mnie. - powiedział głosem nie przyjmującym sprzeciwu. Przełknęłam gulę, która zdążyła utworzyć się w moim gardle i mimo woli wykonałam dwa powolne kroki przed siebie. - W moim domu panują trzy zasady - kontynuował tuż przy moim uchu. -
1. Jesteś mi posłuszna.
2. Nie sprzeciwiasz mi się, i
3. Należysz do mnie. - skończył,a po mich plecach przeszły ciarki. Po chwili byłam już ciągnięta za nim na korytarz.
- Gdzie idziemy? - spytałam nadal idąc.
- Poznasz resztę współlokatorów. - odparł zatrzymując się w jak mniemam salonie. Był urządzony w podobnym stylu co gabinet. Przy kanapie stało dwóch chłopaków z gabinetu oraz dwaj inni, natomiast na kanapie siedziały dwie dziewczyny. - To jest Niall, Liam... - powiedział wskazując na znane już mi postaci.- Zayn.. - to on odprowadzał Neli. - Harry..- nieznajomy lokers - Ta brunetka to Nicol dziewczyna Nialla, a ta druga to Sophie dziewczyna Liama, później poznasz jeszcze Per dziewczynę Zayna. Ja jestem Louis, a ciebie już zna każdy. Teraz masz czas na pytania.
- Czy Neli jest bezpieczna? - spytałam od razu odwracając się w stronę... Zayna? Na co ten tylko delikatnie się uśmiechnął, co nieco mnie uspokoił.
- Gdzie jesteśmy?
- Obrzeża Doncaster. - powiedział obojętnie chyba Niall...
- Po co tutaj jestem?
- Wstań. - zażądał Louis wyraźnie zadowolony tym pytaniem. Pełna obaw wstałam z białej kanapy, a chłopak w mgnieniu oka pojawił się przede mną.
- Jak ty to...? - zaczęłam ale przerwał mi szok spowodowany kłami chłopak
- Kim wy jesteście? - strach całkowicie przejął nade mną kontrolę sprawiając, że mój głos zaczął drżeć. Jego oczy stały się czerwone jak u wampira...
- Jesteście wampirami. - bardzej stwierzdziłam niż spytałam. Powoli zaczęła się wycofywać w bok, co nie było najlepszym pomysłem, ponieważ po chwili zostałam przyciśnięta do ściany.
- Nigdzie się nie wybierasz ślicznotko. - wysyczał zły niebieskooki przy mojej skórze po czym poczułam bolesne ukłucie w tamtym miejscu na co zareagowałam głośnym krzykiem, lecz po kilku sekundach nie sprawiało mi to bólu, a przyjemność. Powoli zaczynałam robić się śpiąca, jednak zanim na dobre zasnęłam usłyszałam jeszcze krzyk dziewczyny.
P.O.V Louis
Ten smak. Jej krew. Jeszcze nigdy nie piłem takiej. To uczucie jest nie do opisania. To tak jak słodycze dla dziecka na gwiazdę. Coś bez czego nie byłoby tak wyjątkowo, a jej krew... Jest lepsza, niż poprzednich trzech żywicielek razem wziętych. Głupia Perrie.. Wiem, że bym ją zabił no, ale i tak nie powinna mi przerywać.
- Mogłeś ją zabić! - krzyknęła po raz kolejny blondynka.
- Ale jej nie zabiłem.- powiedziałem znużony całą tą gadka.
- Louis nie po to zaprowadziłam cie do niej, żebyś ją zabił. Ona jest odpowiednia, a ty masz zrobić wszystko, żeby nic jej się nie stało! Spadnie jej choćby jeden włos z głowy, a nie żyjesz Tomlinson! - syknęła zła wychodząc z pokoju do kuchni. Bez większych refleksji w nadludzkim tempie znalazłem się w swojej sypialni, którą chwilowo zajmowała Meggy. Dziewczyna stała odwrócona do mnie tyłem wpatrując się w krajobraz za oknem. Widziałem jak jej ciało spina się na dźwięk zamykanych drzwi.
- Proszę pozwól mi wrócić do domu.- szepnęła kiedy stanąłem za nią.
- Nie ma mowy.
- Ale musisz. Ktoś taki jak ty nie istnieje, a ludzi się nie porywa.- nie nie nie tak się bawić nie będziemy. Nieświadomie użyłem swojej mocy, a dziewczyna momentalnie zginęła się w pół.
- Powtórzy to.- syknąłem zły w jej stronę.
- Nie istniejesz.- jeszcze mocniej. Dziewczyna klęczała przede mną zawijając się z bólu. Z łatwością podniosłem ją z ziemi, nie zaprzestając sprawiania jej bólu. Gdy zszedłem do podziemi otworzyłem na oścież drzwi od piwnicy i wrzuciłem tam płaczącą dziewczynę.
- To sobie kurwa tutaj posiedzisz tak długo, aż nie uznasz, że jestem prawdziwy, a ty znalazłeś się w większym piekle niż byłaś. - krzyknąłem po czym trzasnąłem drzwiami i ruszyłem drogą powrotną na górę...
~*~
Ja się podoba?
Mam nadzieję, że chociaż odrobinę tak :)
Dziękuje dziewczyną z całego serca za komentarze pod poprzednim rozdziałem, oby ta liczba wzrastała to co..?
4 komentarze = next w tygodniu
1komentarz = w weekend
Boskie *+*
OdpowiedzUsuńWspaniały jak zawsze kochana. Nie mogę nadziwić sie twoim talentem pisarskim. Wszystko jest tak spójne. No już nie wspomnę o fabule idealnie @love_hariana :D
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńBoże to jest genialne. Po prostu nie mogę znaleźć słów, żeby to opisać. Powiem tyle, że już kocham to opowiadanie i z nie cierpliwością czekam na następny rozdział. ♥
Aaaaaaaaaaaaaaa! Po prostu Cię kocham!!!!!!?
OdpowiedzUsuń~Aga
Co za mega rozdział!
OdpowiedzUsuńSzybko pisz kolejny!
Och genialny ♥♥♡
Kocham to
Wow co za rozdział <3 tak trzymaj kochana @mortajuliana
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!!!!! Czekam na nexta Dominika :*
OdpowiedzUsuńAaaaaa jakie to było....
OdpowiedzUsuńŚliczne ,boskie ,cudne
Jeny to było genialne
Ja chcę już więcej
Nie mogę się doczekać co będzie dalej
Pożera mnie ciekawość
Ściskam Mela
:**
Życzę weny,dużo dużo weny