- Możesz wstać?- irlandzki akcent rozbrzmiał zaraz po tym jak znalazł się przede mną. Niepewnie zaprzeczyłam głową i z wahaniem złapałam jego rękę wystawioną w moim kierunku. W normalnym tempie ruszyliśmy po schodach na górę. Niall trzymał mnie za ramie uważając by nic mi się nie stało. Weszliśmy do jadalni, a przede mną stanął talerze z spaghetti i szklanka pomarańczowego soku. Chłopak wyszedł z kuchni, a wszedł do niej Louis. Po moi ciele przeszła fala nieprzyjemnych dreszczy.
- Jedz.- nakazał siadając po przeciwnej stronie stołu. Z nieufnym grymasem na mojej twarzy wzięłam do ręki widelec i włożyłam w makaron, a następnie do swojej budzi. Powtarzałam tą czynność tak długa, aż talerz został pusty. "Mój towarzysz" podszedł do mnie i pewnym ruchem odsunął krzesło, na którym siedziałam i delikatnie popychając je do przodu zmusił mnie do wstania, a kolejnym delikatnym szarpnięciem zmusił mnie do pójścia za sobą.
P.O.V Louis
Co ja jej zrobiłem? Jej oczy były bez blasku i widziałem w nich tylko strach. Poprowadziłem ją do mojego łóżka i łagodnie zmusiłem by na nim usiadła. Poszedłem do łazienki i wróciłem z apteczką. Wodą utlenioną na gaziku przemyłem jej wargę, a później wszystko posprzątałem.
- Wstań. - powiedziałem z niewyraźnym uśmiechem. Dziewczyna automatycznie wypełniła moje żądanie. Bez słowa podszedłem do niej i uniosłem palcami jej brodę. W jej oczach widziałem łzy, skutek, żal i rozpacz. Mocno ją do siebie przytuliłem. Czułem jej skołowanie, ale odwzajemniła mój gest. Poczułem jej łzy na moim ramieniu.
- Dlaczego mi to... zrobiłeś? Dlaczego tak po... prostu wziąłeś mnie... z tej ulicy? Dlaczego.. zabrałeś mi.. Neli i Sam..i..- nie mogłem już słuchać tego jej rozpaczliwego głosu. Matko jak ja chciałbym ją pocałować, by zatrzymać ten potok słów.
- Meggy musisz zadzwonić do Sam i powiedzieć jej, że wyprowadziłaś się do swojego chłopaka , że ma cię nie szukać. Nie wiesz czy wrócisz. Ma nie wzywać policji i się z tobą nie kontaktować.- powiedziałem wszystko, żeby mieć pewność, że nikt nas nie odkryje.
- Naprawdę muszę? A Neli?
- Będziesz się z nią spotykać raz w miesiącu, ale nic o tym nie mów, bo jeden numer, a to odwołam.- skończyłem podając jej mój telefon.
P.O.V Meggy
•••
•••
- Halo?- głos zdenerwowanej Sam rozbrzmiał w słuchawce
- Sam?- spytałam niepewnie
- Matko Meggy gdzie ty jesteś? Neli powiedziała, że jacyś panowie cie zabrali po pracy, a ją odprowadził jeden z nich...- jej głos - płakała
- Sam spokojnie. Ja zamieszkałam u swojego chłopaka....
- Meggy przestań kłamać kim oni byli?!- dlaczego ona tak dobrze mnie zna???
- Sam nie dzwoń na policję, bo stanie się coś Neli, albo nam i nie próbuj się ze mną skontaktować. Powiedz młodej, że ją kocham. Będę was odwiedzać. Pa- skończyłam szeptem z łzami w oczach.
- Meg!- nie chcąc dalej już słyszeć jej załamanego głosu rozłączyłam się i oddałam telefon.
- Jestem zmęczona mogę iść spać?- spytałam patrząc na zegarek za chłopakiem, który wskazywał 19:00, ale biorąc pod uwagę bezsenne trzy noce to zrozumiałe.
- Tak chodź.- uśmiechnął się znacznie (co było dość dziwne), po czym wziął mnie na ręce i zaniósł w stronę łóżka. To było nawet miłe... Położył mnie na nim i okrył kocem. Ten materac był taki miękki... Nie to co podłoga w tej ruderze.
- Wampiry śpią?- pytałam z ciekawości patrząc jak kładzie się koło mnie.
- Tak i jedzą?- powiedział rozbawiony otaczając mnie ramieniem. "Zmierzch" kłamie czego oni uczą młode pokolenie?!
- Co ty robisz?- spytałam zdziwiona
- Spokojnie, śpij ślicznotko...
- Ale.. - zaczęłam i nie skończyłam bo mi przerwano!
- Bez żadnego ale dobranoc.
- Braaaanoc.- szepnęłam zmęczona przedłużając wyraz ziewaniem...
~*~
Jedynym plusem zapalenia dolnych dróg oddechowych jest to, że mogę spokojnie pisać i czytać bez ograniczeń :D, a później czytać wasze komentarze, a propos ich. Dziękuje za każdy komentarz od was. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy <3 Jesteście wspaniałe :*
Mam tylko jedną prośbę :-) Czy moje kochane anonimki ( te które tego nie robią) mogły by się podpisywać?