czwartek, 14 maja 2015

Rozdział 14

P.O.V Meggy
Z racji tego, że po weekendowy poniedziałek był dniem wolnym w naszej szkole, podobno jakaś krajowa olimpiada matematyczna, postanowiliśmy, że wrócimy do domu Nialla jutro rano lub po południu. Otworzyłam leniwie oczy i lekkim strachem odkryłam, że znowu śpię wtulona w klatkę piersiową wampira. Zaczynam się trochę obawiać tej relacji. Louis całuje mnie, troszczy się o mnie, rozśmiesza mnie, rozmawia ze mną, zawsze mnie wysłucha i naprawdę go lubię. Lubię go bardziej niż powinnam. Powinnam go nienawidzić, ale nie umiem. Boję się go, ale jednocześnie mu ufam. To jest pojebane. Niechętnie uświadomiłam sobie, że muszę wstać, choćby po to, żeby wziąć prysznic. Delikatnie ucałowałam policzek bruneta, na co ten znacznie się uśmiechnął, a ja poczułam malutki rodzaj dumy, że to właśnie dzięki mnie na jego twarzy pojawił się ten cudowny uśmiech. Ze wstaniem było gorzej. Dopiero po kilku minutach udało mi się wydostać z uścisku wampira. Trzymał mnie tak jakby się bał, że mogę mu uciec i choć powinnam chociaż spróbować nie mogłam. Nie umiałabym go zostawić. W dalekiej podświadomości wiedziałam, że moje uczucia skierowane do niego są większe niż może mi się wydawać, ale nie dopuszczałam tego do mojej świadomości. Dopiero gdy gorące strumienie wody zderzyły się moją skórą wszystkie myśli związane z jego osobą opuściły mnie, a zaczęły nękać mnie nowe. Dzisiaj jest 14 grudnia co oznacza, że za równe dziesięć dni jest Wigilia. Moje pierwsze święta bez Sam, Jerrego, a przede wszystkim bez mojej kochanej Neil. Chciałabym móc mieć chociaż ją przy sobie. Gdy poczułam, że moja skórą nie jest w stanie przyjąć więcej wody postanowiłam wyjść spod prysznica. W całej łazience unosił się zapach różanego płynu do mycia ciała, który swoją drogą został specjalnie zakupiony dla mnie. Założyłam swoje koronkowe majtki, a całe ciało otoczyłam puchatym ręcznikiem, który umocowany był tylko  na górnej części moich piersi. Stałam przed lustrem czesząc lekko wilgotne włosy i z przymkniętymi oczyma wsłuchiwałam się w cicho puszczoną piosenkę z mojego telefonu, kiedy poczułam czyjeś ręce na moich biodrach momentalnie otworzyłam oczy i spotkałam w lustrze zafascynowane i lekko rozbawione spojrzenie Lou.
- Nie śpisz już? - spytałam próbując ignorować jego dłonie, ale nie zbyt mi to wychodziło. Czułam je wszędzie, chciałam je czuć... ja .. nie wiem co czułam...
- Nie było cie przy mnie, a to już nie jest to samo... - wymruczał przy moim uchu, a ja mechanicznie się spięłam. Jego usta zaczęły poruszać się po moim karku, a moje ciało odmówiło mi posłuszeństwa. Oparłam się o jego klatkę piersiową i poddałam rozkoszy przepływającej przez moje ciało. To nie powinno się dziać.
- Lou.. prze.. przestań..
- Chcesz tego. - jego pocałunki coraz bardziej mnie bolały. Z łatwością przycisnął moje ciało do zimnej ściany i natarczywie napierał na moje biodra swoimi.
- Prze.. przestań to boli... Lou..is boję się cie..ciebie. - jego ciało momentalnie zesztywniało. Odsunął się ode mnie i spojrzał na mnie z przerażeniem wymalowanym na twarzy. Zanim się zorientowałam co się dzieje byłam już na łóżku w sypialni bruneta. Zostałam przygarnięta do jego boku.
- Przepraszam...ja tak bardzo cie przepraszam.
- Hej. Louis.... Popatrz na mnie. Nic mi nie jest.
- Ale..ja...ty...-,wziął kilka głębokich wdechów - nigdzie nie wychodź. - powrócił jego stanowczy głos i po prostu wyszedł ? On zostawił mnie samą...
~*~***~*~
10 godzin później...

Jest godzina 21:13, a Louisa nadal nie ma. Boję się o niego... Zdążyłam go polubić i gdyby nie dzisiejszy " incydent " nadal by tak było... Nie wiem co mam zrobić. Lou zabronił mi wychodzić i powinnam go posłuchać, bo przeważnie ma rację, ale najchętniej zaczęłabym go szukać..   Bez zastanowienia wybrałam numer Perrie.
Bip, Bip, Bip...
- Halo Pez? - zaczęłam od razu gdy odebrała słuchawkę
- Nie. Pezz musiała odebrać plan wymiany zagranicznej i zostawiła telefon. Co jest mała?
- Lo...Louis wyszedł rano i jeszcze nie wrócił. - pociągnęłam nosem i dam sobie rękę uciąć, że słyszałam trzask drzwi wejściowych.
- Jesteś u niego?
- Tak, boję się..
- No cześć. - usłyszałam w drzwiach do sypialni , więc odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam uśmiechniętego Zayna, ale uległo to zmianie gdy zauważył moje opuchnięte oczy.
- Hej, słoneczko Louis zaraz wróci zobaczysz. - powiedział przytulając mnie.
- Boję się o niego.
- Zależy ci na nim?
- Nie wiem. Nie wiem co czuje. Lubię go i to bardzo. Nieświadomie stał się dla mnie ważny. Lubię jak mnie przytula, daje buziaka na dobranoc, jak idzie ze mną na spacer, jak opowiada żarty i nawet nie są śmieszne, ale tak fajnie się uśmiecha jak się z nich śmieję...
- Zależy ci na nim. - oznajmił wprost mulat.
- Może i tak, ale nie powiem...- chciałam dokończyć zdanie, ale uniemożliwił mi to kolejny trzask drzwi sypialni i pojawiła się w nich lodowata sylwetka Louisa.
- Przygotuj się. Jutro przejdziesz przemianę w żywicielkę. - oznajmił lodowato, a jego wzrok mógł zabić.

~**~~
Brak mi weny... :( przepraszam ze was zawiodłam tym rozdziałem jak i innymi

12 komentarzy:

  1. Twoje opowiadanie jest cudowne masz wielki talent i nie mogę doczekać się następnego rozdziału ♡♡♡♥;-)@bromalikx

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zwykle genialny ... Już nie mogę się doczekać kolejnego ... Ten ff jest po prostu cudzy :) .... :-)�@zuziatrawiska

    OdpowiedzUsuń
  3. W takim momencie przerwać? Oj, niedobra Ty. </3<3^x mortajuliana

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ^^ czekam na następny :) :*~Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Mega, czekam na next ❤❤//Kxx

    OdpowiedzUsuń
  6. Swietne,czekam juz na nastepny :* @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  7. Woow a co tu się dzieje;ooo Mam nadzieję że wszystko będzie ok. ;)@Maliczeg♡

    OdpowiedzUsuń

  8. Cudowny *.*.....zaczyna się ono powoli rozkręca.....kocham te opowiadanie..*.*...pisz, pisz, pisz!!!..czekam na nexta<3@love_hariana:D

    OdpowiedzUsuń
  9. *_* mam nadzieje ze niedlugobedzie kolejny. Kocham Ciebie jak i tego blogaKarolina <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Już nie mogę się doczekać kolejnego ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. To jest mega, choć intryguje mnie końcówka i gdzie był Louis i dlaczego jest taki oziębły w stosunku do Meggy.

    OdpowiedzUsuń